Industrialne, przestronne wnętrza, które pozostawiają pole dla wyobraźni, uwielbiane przez wielkich artystów, pokroju Andy’ego Warhola. Mowa o loftach, które polski rynek nieruchomości zaczęły podbijać około dekady temu. Dziś, w I kwartale 2023 roku, ceny ofert mieszkaniowych tego typu, w zależności od lokalizacji metrażu i tego, czy jest to rynek pierwotny czy wtórny wahają się od około 8 000 – 9 000 zł aż do ponad 20 000 zł za m2. Rynek loftowy dynamicznie się rozwija, klienci mają już do wyboru zarówno maleńkie, kameralne apartamenty np. 30 m2, jak też ogromne, ponad 300-metrowe powierzchnie. Łatwo policzyć, że nawet przy zakupie najmniejszego, trzeba wydać niemal ćwierć miliona złotych, a górną granicę wyznacza właściwie tylko zasobność portfela kupującego. Zakup loftu jest więc bardzo poważną inwestycją i żeby podjąć świadomą decyzję, kupujący powinien wziąć pod uwagę kilka istotnych czynników. Które miasta w Polsce są aktualnie prawdziwymi loftowymi „zagłębiami”? Co różni prawdziwy loft od tzw. „soft loftu”? Na jakie architektoniczne detale powinniśmy zwrócić uwagę, aby mieć pewność, że kupujemy mieszkanie, w którym deweloper naprawdę zachował wszystkie cechy prawdziwego loftu?
Pierwsze polskie lofty mieszkaniowe powstały w Łodzi: zagłębiu fabryk włókienniczych oraz na terenie Górnego Śląska, gdzie do takiej adaptacji znakomicie nadają się dawne zakłady górniczo-hutnicze. Obecnie inwestycje loftowe spotkamy też w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu, Krakowie, ale też mniejszych miastach jak np. Żyrardów czy Siemianowice Śląskie. Loftowy „boom” w Polsce trwa. Dzięki temu rewitalizacji zostają poddawane nie tylko pojedyncze, często zaniedbane budynki, ale i całe kwartały dzielnic, tak jak choćby w przypadku łódzkiego Księżego Młyna
– mówi Łukasz Nikliński, Prezes Zarządu Money Square Investment – spółki, która zajmuje się rewitalizacją zabytkowych nieruchomości.
Soft lofty to nic innego, jak zupełnie nowe budynki, które są jedynie stylizowane na postindustrialne. Często są budowane w droższych dzielnicach, nierzadko w centrach miast. Tymczasem prawdziwe lofty powstają także w obrębie dzielnic robotniczych, a te w momencie kształtowania się miast, stanowiły często ich obrzeża. Co ciekawe, z urbanistycznego punktu widzenia, położenie fabryk, które dziś stają się loftami, było determinowane także przez warunki naturalne: np. bliskość rzeki, która ułatwiała produkcję przemysłową. Takie położenie łączy dwa zabytki, w których stworzymy właśnie mieszkania loftowe: fabrykę “Króla Bawełny” Karola Scheiblera nad rzeką Jasień w Łodzi oraz krakowski Młyn Lelitów położony w pobliżu rzek Dłubni oraz Młynówki
– komentuje Łukasz Nikliński i dodaje:
Oczywiście, przekształcenie takich ogromnych obiektów na lofty mieszkaniowe jest operacją wymagającą od dewelopera znacznie większych nakładów finansowych niż wybudowanie nieruchomości „od zera”. Ale rewitalizujemy zabytki od 13 lat i śmiało możemy powiedzieć, że Polacy kochają nieruchomości „z duszą”. I kochają w nich mieszkać, dlatego grono miłośników loftów tak szybko się powiększa.
Podczas rewitalizacji obiektów industrialnych, warto zachować wszelkie elementy oryginalnego wyposażenia, również te o większych gabarytach – oczywiście, jeśli ich stan na to pozwala. Czasem udaje się ocalić takie urządzenia jak: suwnice, dźwigi, piece czy nawet koło młyńskie. Pozwalają one jeszcze lepiej poczuć „ducha historii”, ale i są bardzo efektowne wizualnie. Warto też pamiętać, że lofty to nie tylko metal i cegła, ale również drewno, stąd często eksponuje się drewniane więźby dachowe. Niezwykle cenne są też oryginalne fragmenty drewnianych podłóg lub schodów, ale z racji nietrwałości budulca, jakim jest drewno, oczywiście są już obecnie wybitnie rzadkie
– dodaje Tomasz Brajer, architekt.